piątek, 31 października 2014

Ahh... Halloween oraz pierwszy listopada! Wspominam te daty zawsze z ogromną nostalgią. Zwłaszcza wracając do czasów kiedy byłem w gimnazjum/liceum. Wiązało się to standardowo z wolnym czasem. Idealny układ to Święto Zmarłych w piątek, a potem dodatkowe dwa wolne dni z racji weekendu. Co dziecko takie jak ja mogło robić innego niż grać? W sumie czytać książki, ale wolałem grać. Nie żebym nie jechał na groby rodziny itd, ale po prostu nie mam ich, aż tak wielu na cmentarzu. Jeszcze...

Postanowiłem razem z moim przyjacielem Michałem, że uraczymy was naszymi typami, wyborami na Halloween. Coś co warto ograć nawet w grupie, jeżeli organizujecie coś to każdy skupiony na pewno podskoczy oraz wspomnieć parę najlepszych gier, które zawsze gościły u nas w tym okresie. Nawet jeżeli to tylko trzy dni :)

Osobiście moim ulubionym tytułem na Halloween była Castlevania: Aria of Sorrow na GBA. Nie posiadałem jej nigdy w oryginale, ale nie przeszkadzało mi to przejść ją już tyle razy na emulatorze, że po prostu nie ciągnie mnie już tak mocno no tej pozycji, jednak wszelkie wspomnienia związane z nią są niesamowite! Najlepsza gra na GBA moim zdaniem. Lepsza nawet niż jakakolwiek część Pokemonów ever. Liczę, że kiedyś stworzę kolekcję gier z serii Castlevania. Są one niestety ciężko dostępne, ponieważ popularne, no i drogie...

Często wracałem do Resident Evil 3 na PC. Po prostu jakoś tak podobały mi się zombiaki i ten vibe przygody plus przedzierania się przez hordy zła. Nie było to nigdy granie od początku do końca jak wielu fanatyków lubi robić. Instalowałem ja na te trzy dni i przeplatałem często z innymi tego typu produkcjami. Czasem słońce, czasem deszcz – nie można wiecznie babrać się w błocie, więc chętnie robiłem skok w bok na wyspy archipelagu "Far Cry" czy biłem kolejnych przeciwników w "Guilty Gear XX" na PC.

Z polecanych serii na Halloween to zawsze stoją takie produkcje jak Resident Evil, Silent Hill, Forbidden Siren. To są moim zdaniem po prostu musowe gry, które każdy fan strachu musi ograć. A zwłaszcza w taki dzień jak Halloween. Więcej jednak uważam, że powie na ten temat mój kolega Michał. Oddaję Ci głos :)

Dziękuję!

Mój przyjaciel wspomniał w swojej części o grze, dzięki której zakochałem się w horrorach (zarówno w grach, jak i w filmach). Był to oczywiście pierwszy Silent Hill. Ta gra na zawsze zmieniła pojęcie strachu. "Ciche Wzgórze" najczęściej pod tym względem, jest porównywane z Resident Evil. Team Silent (tak nazywany był oddział Konami, który był odpowiedzialny za pierwsze cztery część serii) postawiło na rodzimą, japońską "szkołę straszenia" i wprowadziło do gry ciężki klimat, który nie potrzebował wyskakujących znienacka potworów (jak to często miało miejsce w RE, a także w nowoczesnych grach i filmach o tematyce horroru). 

Niepokojąca była sama myśl o znalezieniu się w kompletnie opustoszałym miasteczku turystycznym, powleczonym gęstą, nieprzeniknioną mgłą/ciemnością. W Silent Hill protagonistą był Harry Mason, który wraz z Cheryl, swoją córką, wybrał się na wakacje. Niestety, wydarzył się wypadek, kiedy to staroświecko ubrana dziewczyna wkroczyła niespodziewanie na jezdnię. Przez to, samochód stoczył się po zboczu na skraj miasteczka Silent Hill. Kiedy Harry, ocknąwszy się, zauważył puste siedzenie pasażera, gdzie siedziała Cheryl, postanawia ją odnaleźć za wszelką cenę, wbrew koszmarowi, który go czeka. 

Powiem tylko, że fabuła jest tak skomplikowana i wielowątkowa, że mimo uważnego przejścia gry kilka razy i czytania niezliczonej ilości teorii na temat fabuły na stronach i forach o serii SH, do dziś wiele elementów fabuły jest dla mnie zagadką. Gdybym miał to wszystko po kolei opisać, to chyba musiałbym książkę wydać :) Silent Hill jest jak dobra książka. Gorąco polecam, nie powinniście się zawieść!

Kolejną grą, którą miło wspominam, a która nadaje się do grania w Halloweenowy wieczór, jest "Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth" (polski tytuł: "Zew Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata"). Gra opowiada o detektywie Jacku Waltersie, który dostaje zlecenie polegające na znalezieniu zaginionego chłopaka, który pracował w sklepie wielobranżowym w rybackiej osadzie Innsmouth

Detektyw Walters w niedługim czasie odkrywa, że ta sprawa to coś więcej niż zwykłe zaginięcie. Wpada na trop fanatycznego kultu działającego w miasteczku, który za Bogów uważa starożytne istoty przybyłe z morza. Gra jest inspirowana mitologią Howarda Phillipsa Lovecrafta jego opowiadaniami (nazwa maisteczka w grze została zapożyczona z opowiadania Lovecrata pt. "Widmo nad Innsmouth"), a także jest mieszanką różnych gatunków: przygodówki, strzelanki, horroru, gry akcji, a nawet skradanki. 

Gra wyszła w roku 2005 spod szydła Bethesdy. Jednym z elementów, o którym warto wspomnieć, jest zapożyczony z Eternal Darkness, wskaźnik zdrowia psychicznego. Jeśli nasz bohater będzie narażony na doświadczanie dziwnych bądź przerażających sytuacji, jego stan psychiczny będzie się pogarszał i mogą wystąpić halucynacje, a ekstremalne sytuację (np. kiedy Jack osiągnie swój "punkt załamania nerwowego") mogą doprowadzić do samobójstwa głównego bohatera na miejscu (np. przy użyciu właśnie trzymanego rewolweru). 

Bardzo sugestywna jest informacja o tym elemencie na początku gry (cytuję z pamięci): 

"UWAGA! Gra potrafi w niezwykły sposób manipulować obrazem i dźwiękiem. Jeśli doświadczysz czegoś takiego, nie musi to oznaczać problemów z monitorem, komputerem lub Twoją psychiką...". 

Ciekawe, prawda? Grę naprawdę bardzo polecam, szczególnie fanom twórczości Lovecrafta i tym, którzy oczekują od gry porządnego wyzwania (nie można o niej powiedzieć, że jest łatwa, o nie). Porządny kawałek fabuły ubrany w przerażającą otoczkę. Już chyba wiem, w co zagram w tym roku

Cóż mogę powiedzieć? Każdy z nas ma inne ujęcie co do grozy dawkowanej w Halloween. Ja mogę ze swojej strony życzyć wam tylko świetnej zabawy :) Na mnie powoli czekąją trzy dobre filmy, parę zimnych piwek, krążki cebulowe oraz frytki z dodatkiem ostrego sosu lub BBQ.

Życzę przeeeerażającej zabawy!

wtorek, 28 października 2014

Witam!

Postanowiłem przedstawić wam mój nabytek, który w pewnym sensie jest skarbem. Skarbem dla mnie :) Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty - tak brzmi pełna nazwa gry i została wydana w świetnym opakowaniu, z dodatkiem oraz najlepszą instrukcją jaką do tej pory widziałem. Z góry przepraszam za odblaski i jakość zdjęć :(


Okładka jak okładka. Zawsze ten sam pasek z napisem "Playstation 2" oraz logo. Co jednak bardzo mi się podoba to napisy nadrukowane srebrną, odblaskową farbą i do tego ten artwork! Pudełko jest wyjątkowe z racji koloru. Nie jest to standardowa czerń czy jasny niebieski, a nawet platyna. Coś pomiędzy przezroczystym, a kremowym. Niestety zdjęcie nie jest w stanie tego oddać, ponieważ kolor się załamuje.
W środku instrukcja, miejsce na kartę pamięci PS2 oraz bardzo ciekawa dodatkowa zakładka na kolejną płytę. Czemu dwie? To wydanie z dodatkowym filmem "Making of...", ale oczywiście, jeżeli go nie posiadacie, a chcielibyście obejrzeć to niżej podrzucę link do Youtube'a :)

 Wspomniana wcześniej płytka "Making of..." ukazana po podniesieniu na bok głównej płyty zawierającej grę. Bardzo podobne, ale trudno pomylić, ponieważ ta nie ma napisu "Playstation 2" na dole, ani żadnego logo lub oznaczeń, które mogłyby podszywać się pod grę :)

To co mnie najbardziej urzeka w tej grze to instrukcja. Wydana w bardzo Japoński sposób. Świeże spojrzenie na tutorial i ogólne założenia gry. Opis działania przycisków oraz zachowania w danej sytuacji, a to wszystko zawarte w świetnie narysowanej mandze. Po prostu miodne!


Zawsze kiedy otwieram "nową" grę to muszę sprawdzić instrukcję. Obejrzeć przód, tył pudełka. To taki mój mały rytuał, którego się trzymam od dawna i zawsze kupuję gry z instrukcją. Właśnie w wyżej wspomnianym celu. Nie czytam ich oczywiście od deski do deski w każdym języku kalecząc się jak głupi.

Samą grę nabyłem na aukcji Allegro za całą, okrągłą i błyszczącą złotówkę :D Niestety przesyłka kosztowała parę razy więcej... Ale tak już jest. Suma summarum zapłaciłem za to około dyszki. A było warto :) 

Trzymajcie się ciepło tego jesiennego wieczora! Jak zawsze zachęcam do lajkowania, udostępniania i komentowania. Hej!



poniedziałek, 27 października 2014

Hej!

Wróciłem do was, a dzisiaj serwuję kolejny odcinek "Serio Nostalgia". Postanowiłem pójść za ciosem i skoro ostatnio było o Mortal Kombat, to czemu dzisiaj nie napisać o Tekkenie? Kolejnej super dobrej bijatyce, tym razem od Namco. Samo wspomnienie godzin spędzonych przed konsolą przy tej produkcji jest czystą nostalgią, a co dopiero odkrywanie każdej kolejnej części, Tekken Force czy filmiki na sam koniec Arcade Mode! #łezka



Ja swoją przygodę zacząłem od Tekkena 2, który przez dłuższy czas był moim zdaniem lepszy od trójki. Tak, trójka już wtedy była dostępna. Czemu lepszy? A bo dlatego, że Kazuya był grywalną postacią, zaś w trójce go zabrakło. To jedyny powód. No może też przez Devila (chodzi o grywalną postać, a nie znanego gracza Tekkena). Te dwóch "bohaterów" było czymś co przyciągało mnie do konsoli na godziny. Uwielbiałem bić swoich przeciwników! Komputerowych czy żywych – nie ważne!

- "Ej, ale daj mi wstać!"
- "Jasne"

A potem jeb z laserowej dzidy Devila z pół mapy. To były wspomnienia!

Właściciel salonu gdzieś pozbył się dwójki na rzecz trzeciej części, które przez pewien czas były dostępne obok siebie dla każdego. Któregoś dnia w salonie pojawił się mały czarny box. Taka dziwna skrzynka, której istnienia nikt się nie spodziewał. To było Playstation 2 i Tekken Tag Tournament! Ta grafika, efekty specjalne i jakość filmików. Po prostu kosmos. Wróciły wszystkie świetne postaci jak Jack-2, Devil/Angel itd itd. Wszystkie postaci od jedynki do trójki plus parę dodatkowych. Krok milowy w mojej karierze kolekcjonera. Od tamtego momentu zapragnąłem tej konsoli, kupowałem PSX Extreme i czytałem, oglądałem obrazki i marzyłem, ponieważ rodzicie uznawali tylko jeden obiekt rozrywki w domu – wtedy PC. Albo PC albo konsola. Musiałem zdecydować... Niestety, nawet jak zdecydowałbym się na PS2 to i tak bym jej nie dostał :( Pogodziłem się z tym i wydawałem ciężkie pieniądze na granie w TTT, o ile konsola akurat była wolna. Był to mały salonik, więc tylko jedna PS2 i aż trzy PS1. Ludzi starszych ode mnie nie brakowało, co wiązało się ze znajomymi właściciela. Ogrywali często za darmo godzinami różne gierki, a ja i wielu innych nie miałem dostępu do "super konsoli"... Z punktu widzenia biznesu to nikły sposób na zarobek, ale co tam :)

Minęło parę lat, wyszedł Tekken 4, który zupełnie nie przykuł mojej uwagi tak jak część okraszona numerem 5. To była innowacyjna i świetnie przygotowana co sprawiło, że do tej pory jest uznawana za kultową na równi z numerkiem trzy. System combosów, postaci, grafika oraz świetne modyfikacje postaci jak w Virtua Fighter 4. Miód! Co prawda była to kopia VF4, jeżeli patrzeć od strony ubierania postaci czy zdobywania tytułów. Nikogo to jednak nie zrażało i prawdziwi zapaleńcy cisnęli często i gęsto. PSX Extreme wrzucało pod koniec swojego pisemka poradniki dla postaci, które pisał Mashter i chyba trochę Boskon, czyli czołówka polski w T5. Posiadam w swojej kolekcji nawet Guide od BradyGames na temat Tekkena 5. Takim byłem zapaleńcem, jednak mieszkanie w małej miejscowości skutkowało brakiem ludzi do grania :(

Tekken Dark Ressurection uderzył mnie jak kubeł zimnej wody. Świetna gra i tylko na PSP! Muszę to mieć, ale nie miałem... Dopiero jakoś w roku 2009 udało mi się odłożyć trochę grosza i zakupić PSP od znajomego z paroma grami , a w tym pakiecie Tekken:DR. Ohh, jaka była moja radość z tych godzin klepania CPU Bryanem. Cóż mogę powiedzieć, oprócz tego, że dosłownie na tej części moja pasja graniem w Tekkena po prostu się skończyła. Nie czekałem ani na szóstą część czy obecnie dostępny Tekken Tag Tournament 2. Cała seria po prostu straciła jakoś na magii, która mnie tak przyciągała :(

Zapowiedziano już jakiś czas temu kolejną część okraszoną numerkiem 7 i szczerze powiedziawszy, ani mnie to grzeje, ani chłodzi. Dla mnie czasy Tekkena po prostu przeminęły i sam nie wiem. Przestał mnie kręcić. Podobnie jest z serią Monster Hunter, która zawładnęła mną do reszty w okresie studiów, ale to temat na inny post. Bywały jeszcze w historii tej serii różne gierki typu Tekken na Game Boy Advance i inne, ale to żaden szał.

Do tej pory nie planuję wracać do grania w Tekkena, nawet jeżeli najnowsza część ukaże się na PC jakimś cudem. Dajcie znacie co WY sądzicie o serii Tekken. Podzielcie się tym w komentarzach lub fanpage'u na FB. Jak zawsze nie zapomnijcie lajkować, komentować i udostępniać wspomagając mój rozwój :)

Życzę wszystkim miłego wieczoru i trzymajcie się ciepło! Hej!

niedziela, 26 października 2014

Witam!

Od jakiegoś czasu mogliście zauważyć, że nie wstawiłem kompletnie, ani jednego posta na bloga. Czemu?

Raz, że nie miałem czasu. Delikatnie moje życie się zawaliło, podburzyło, przez co ważniejszym stało się naprostowanie paru spraw niż jakakolwiek "zabawa" w pisanie gdziekolwiek. Czy to portal czy "Kolekcjogierzy". Wszystko na szczęście jest powoli na finishu i może uda mi się to ogarnąć :)

Giełda? Jaka giełda? Zaskakujący tytuł wywodzi się z sytuacji jak tam się odbywa. Jest po prostu bieda, ból i pożoga. Tytułów na PS2 brak, na PC coś tam się pojawi, ale na to nie zbieram. Niestety, ale to źródło zakupów powoli upada... Co raz rzadziej mam chęć tam się pojawiać, za to mój przyjaciel jeździ i zdobywa swoje skarby, ale tylko na PC. Dzisiaj nie znalazł mi nic na PS2... Może zdarzyć się tak, że seria giełdy zniknie na dobre, a w miejsce tego pojawi się seria Allegro, gdzie jestem w stanie zdobyć wiele ciekawych rzeczy po mega okazyjnej cenie. Taką małą okazję postaram się wam jutro przedstawić. Byłem wielce zaskoczony jak ją zdobyłem! Coś cudownego :)

Żeby być z wami szczery, trochę podłamuje mnie fakt, że nikt z czytających, a jest ich trochę, nie zostawia mi komentarzy. To naprawdę nic nie kosztuje, ja na tym nie zarabiam, a pomagacie mi się rozwijać przez komentarz, lajk czy zwykły upload na Facebooku, żeby polecić znajomym. Proszę was, moi czytelnicy, jeżeli chcecie, abym ciągnął to dalej to wrzućcie komentarz, lajka, sub. Chcę po prostu wiedzieć i czuć, że tam jesteście i moja praca nie idzie na marne :) Do zobaczenia jutro! Serio(a) nostalgia już jutro :)

środa, 8 października 2014

Witam!

Tak samo jak każdy z was jestem graczem, ale też kolekcjonerem. Każdy zakup standardowo musi być sprawdzony i ograny, ale jak znaleźć czas gdy jest tego dużo za dużo. Szukałem wiele razy sposobów na wielogodzinne granie. Takie wiecie, jak za dawnych lat, kiedy istniała tylko szkoła. Doszedłem do wniosku, że po prostu się nie da...

Nie ważne jak bardzo byście chcieli sieczyć po 10-15h dziennie, nie pracować, nie sprzątać i najlepiej nie jeść i nie pić, a o WC już nie mówię, to tak się nie da. Chyba, że farmicie golda po 15h dziennie i z tego żyjecie, na tym zarabiacie. Co to za życie?

Chcę podrzucić wam parę swoich porad, które na pewno pomogą wam wciągnąć się w grę i wykorzystać wolny czas najlepiej, po prostu grając. Nie ważne czy to 30 min czy 4h dziennie. 

Najważniejsza moim zdaniem rzecz w tym wszystkim to impuls. Nie idę specjalnie grać na PS2 lub wyjmuję NDS, aby ograć kolejny raz Mario czy przechodzić Arcade w Tekkenie. Najlepszy impuls dla mnie to zakup czegoś nowego. Kiedy kupowałem jedną grę miesięcznie na PS2, to byłem w stanie ją dostać i spędzić przy niej 2-3h od razu. Super sprawa. Zwłaszcza, że jutro kończy się aukcja gry, którą bardzo podziwiam i naprawdę chętnie ogram właśnie z takim impulsem. Wiecie, ten moment otwierania paczki, oglądania okładki, czytania tyłu, przeglądanie instrukcji. To jest właśnie piękne w kupowaniu gier, których nie znamy. Kolekcjonowanie mi to daje. Czuję się jak kiedyś, gdy kupowałem zawsze świeży numer CD-Action. Teraz tego nie robię, ponieważ reklam sprzętu mam wystarczająco w internecie.

Kolejna rzecz to lokalizacja stanowiska do grania. Musi być świeże, przestronne. Koniecznie trzeba się w nim czuć dobrze! Ja dla przykładu w obecnym mieszkaniu mam mega lipny pokój. Po prostu jest w nim jakaś zła aura na relaks. Czuję się w tym mieszkaniu zawsze mega spięty i niepewny. Może dlatego, że to nie moje mieszkanie, a wynajmowane. W swoim drugim zawsze czułem relaks i swobodę totalną. Także pamiętajcie! Dobre miejsce to też ważna rzecz. To powinien być jakiś fotel z pufą. Wracamy z pracy/szkoły i elegancko wskakujemy tak z kubkiem kawy/herbaty, kuflem piwa czy butelką napoju i wręcz nas trzęsie z ekscytacji, aby sobie pograć :)

To ile mamy zamiar grać, a raczej ile czasu możemy akurat poświęcić tego dnia też jest ważne. Jeżeli mam tylko 30 minut na granie, bo zaraz jadę do teściowej albo mam ważny artykuł/recenzję do napisania, to nie odpalam nic co wymaga ode mnie dużej ilości czasu, aby przejść jakiś poziom lub ukończyć pewien etap historii. Nikt przecież nie lubi grać, aby finalnie dojść do ostatniego bossa i wyłączyć grę, bo obiad... Dopasowuję zawsze gry do swoich ram czasowych. Nie odpalam skomplikowanych RPG lub długo poziomowych FPS-ów, aby nagle wyłączyć i czuć, że "niczego nie osiągnąłem". Często na ratunek przychodzą mi Shmupsy, które można spokojnie odpalić, pograć pół godzinki i wyłączyć bez żadnych pretensji :) 

Wykorzystuję też święta jako czas na granie, ponieważ nie zawsze muszę siedzieć przy rodzinnym stole godzinami. Są święta na które w ogóle rodzina się nie zbiera w domu, a tylko mamy dzień wolny. Nie będę ich wymieniać, ponieważ każda rodzina jest inna na swój sposób. 

Czasem po pracy kładłem się spać, aby wstać wieczorem koło 21 i siedziałem do rana, a potem odsypiałem kilka godzin i znów do pracy. Męczące, ale zdarzały się kiedyś i weekendy bez snu. Mimo wszystko nie polecam!

Podałem wam tylko parę przykładów zasad, które stosuję, ale jest ich wiadomo więcej. Każdy z nas na swoje sposoby na "optymalne" granie. Chętnie przeczytam jakie są wasze sposoby :) Jak zawsze zachęcam do komentowania i lajkowania! Do zobaczenia następnym razem! Hej!


poniedziałek, 6 października 2014

Hej ludziska :)

Tak jak mówiłem, tak zrobiłem. Dzisiaj odpalam nową serię tekstów. Uznałem, że poniedziałek to najlepszy moment, aby wrzucić takiego posta. Dawka dobrego tekstu z fajnym tematem na początek tygodnia!

Seria tych artykułów ma opisywać moje wspomnienia z daną serią gier, którą lubię, podziwiam lub nienawidzę z prostego powodu. Chcę się z wami tym podzielić, aby znaleźć wspólny język :)





Mortal Kombat! Czy jest kto kto nie słyszał o tej bijatyce? Nikt. To pozycja tak popularna głównie przez swoją brutalność, że od początku istnienia była swoistym rarytasem wśród gier arcade. Digitalizowani aktorzy, krew, flaki i kultowe „get over here”. Miód wylewa się z ekranu.

Ja swoją przygodę z serią MK rozpocząłem dopiero przy MK2, kiedy odkryłem dobrodziejstwa internetu jeszcze wydzwanianego modemem 56kb/s. Znalazłem jakąś polską stronę o Mortal Kombat, gdzie zamieszczony był plik do ściągnięcia zawierający MK2 na PC. Nie za bardzo podeszła mi ta produkcja, ponieważ nie byłem zbyt wielkim znawcą tego gatunku, nie potrafiłem wykonywać ciosów, ale też ich nie znałem. Było to jednak ciekawe doświadczenie, ponieważ mój dziecięcy umysł w jakiś sposób połączył fakt, że oglądałem film Mortal Kombat i postacie były bardzo, ale to bardzo podobne.

Od tamtej pory byłem zachwycony. Szukałem informacji o poprzednich wersjach jak i o nowszych. Chwytałem się każdej opcji typu MK na Game Boy Advance, ponieważ nie posiadałem ani PSX, żeby zagrać w MK Trilogy, ani PS2 dla MK Deadly Alliance (to był hit, ale o tym potem).

Minęło trochę czasu, a ja wyjeżdżając na wakacje do dziadków od czasu do czasu miałem opcję poszwędać się po mieście. Znalazłem dwie rzeczy, które zmieniły mój pogląd na gry. Jedna to prawdziwy salon arcade, gdzie może nie było milion automatów jak ma to miejsce w Japonii czy USA, ale było parę, a w śród nich Mortal Kombat. Kolejnym miejscem był salon gier konsolowych. To miejsce na długie lata stało się moim azylem, ucieczką przed światem. 3-4 zł za godzinę sprawiało, że czułem się idealnie. Spędzałem tam czasem po 2-3h dziennie zależnie od funduszy, a będąc małym potrafiłem nieźle kombinować :)
Dla przykładu, pobliski targ posiadał takie badziewne palety do sprzedaży, które można było podnieść. Codziennie po zamknięciu wpadałem tam z kumplem i podnosiliśmy je. Raz wpadnie dyszka lub dwie, a raz jakieś badziewne okulary czy kawałek metki. Istna loteria, ale na granie było jak znalazł :)

Wracając do MK. Właśnie te dwa miejsca, a głównie to drugie (gry konsolowe) rozpaliły tą rządzę, która płonie do dziś, czyli zbieranie gier na PS2. MK Deadly Alliance został zapowiedziany, a trailery opływały lukrem. Boskość na konsole Sony, jednak ja jej nie miałem... Wchodzę, a tam na półce stoi świeżutka kopia MK:DA. Jaka była moja radość, kiedy mogłem to ograć. Słodki Jezu. Niestety, po powrocie do domu od dziadków musiałem zadowolić się tą samą grą, ale jedynie na Game Boy Advance. Życie...

Lata mijały, kolejne gry MK wychodziły, a ja nie posiadałem konsoli PS2. Kupiłem ją dopiero jak mogłem pójść do pracy dorywczej na wakacjach, ale to już czasy kiedy zaczęła ona teoretycznie odchodzić do lamusa, gdy wyszło PS3...

Czasy się trochę pozmieniały, kolejne części, wersje verus, a ja zatraciłem ten fun, ponieważ podobało mi się granie w pierwsze trzy części. Nawet teraz podchodzę z rezerwą, gdyż już nie „pociskam” tak dobrze, a druga sprawa, że nie mam z kim grać :(

Planuję w przyszłości zbudować właśny automat arcade MAME, aby cieszyć się tymi doświadczeniami w domu. A dokładniej replikę automatu UMK3, którego model posiadam w programie Sketchup. Podobno to dokładny 1:1 pomiar, więc jestem z tego super zadowolony :)

Jak to wyjdzie? Zobaczymy! W międzyczasie dajcie znać co wam się podobało w serii Mortal Kombat? Czym ona was zaskoczyła? I jak zawsze trzymajcie się ciepło. Do następnego razu. Hej!

niedziela, 5 października 2014

dzisiaj niestety nie pojawi się nic związanego z giełdą. Z powodów zdrowotnych oraz prywatnych nie mogłem się tam udać, a nie chcę was oszukiwać, że kupiłem to i tamto, po czym podam gierki, które kupiłem lata temu...

Z takich samych powodów nic ostatnio na blogu się nie ukazało :( Mam w planach nową serię, która powinna ukazywać się w poniedziałki lub wtorki - jeszcze nie zdecydowałem. Mocno nostalgiczna, bardzo dogłębna. Pojawi się wiele ciekawych gier, które zepnę w serię i je mam przedstawię na swój zagadkowy sposób!

Liczę, że nadal będziecie ze mną oraz, że mój projekt nowej serii przypadnie wam do gustu :) Do zobaczenia! Hej!

środa, 1 października 2014

Witajcie!

Czytałem ostatnio PSX Extreme, a jestem w miarę na bieżąco. Może to niektórych dziwić, ale tak, czytam o nowych konsolach i grach, ponieważ nie samymi "starociami" człowiek żyje i chętnie oglądam produkcje, które sprawdzę za parę lat. Wierzcie mi lub nie, ale nie grałem do tej pory w GTA 4 więcej niż godzinę na pożyczonej od kolegi PS3. Taki już jestem szalony! :)

Wracając do tematu... Na samym końcu ukazują się ciekawe zdjęcia jaskiń graczy, ich legowisk, pieczar, czyli po prostu pokoje graczy - "HC Room". Zawsze podobał mi się ten cykl z racji, że można trochę zaczerpnąć wiedzy o tym jak inni starają się to sobie ułożyć, na często niewielkiej przestrzeni. Wiem już co jest fajne i nieźle wygląda, a co idiotycznie. Głupie są zwłaszcza porozstawiane pudełka po konsolach wszędzie, a nawet po padach... Mało zachwycający widok dla oczu. 

Sam obecnie nie posiadam własnego pokoju, który mógłbym przerobić na taką "męską jaskinię", ale w przyszłości na pewno coś takiego planuję zrobić. Na obecną chwilę jest to po prostu telewizor Sony CRT Trinitron, który obsługuje moje PS2, Pegasusa oraz zieloniutkie Nintendo 64 :) Wszystko to oparte na małym stoliczku z półką poniżej, a gry rozsiane po obu pokojach. A to na półkach, regałach, szufladach itd. 

Zastanawiałem się długo nad swoim wymarzonym HC Room i jak bym go urządził. Chcecie wiedzieć? Już tłumaczę!

Na pewno ustawiłbym na środku kanapę. Wygodną, skórzaną, czarną kanapę, która pomieści przynajmniej dwie osoby, góra cztery. Telewizor musi być, ale zakładam, że uderzę w 42", ponieważ trzeba też trochę iść z duchem czasu i takie PS3 na CRT to nie jest to... Oprę go na autorskim stoliku/regale z dodatkową wysuwaną szufladą poniżej półki na konsole, aby schować tam nadmiarowe pady, kable, karty pamięci oraz obecnie ogrywane 2-3 gry, które co jakiś czas odpalam. Myślę, że brzmi ciekawie :)

Ściany mam zamiar obstawić regałami podobnymi do tych, które parę dni temu wrzuciłem jako projekt w Sketchup. Tanie, a zarazem wytrzymałe i dopasowane do potrzeb. Zależnie od tego co będę kolekcjonował, to to będzie "zalegało" na półkach. Jedno jest pewne, że nie spocznę nim moja kolekcja gier na PS2 nie będzie pełna tak jak ją sobie wymarzyłem :) 

Być może na ścianie znajdującej się od strony tyłu kanapy, zamontuję półki naścienny, aby tam umieścić jakieś ciekawe figurki postaci z gier, które może kiedyś kupię. 

Nie może zabraknąć też dywanu w "miasto"! Sygnatura każdego fajnego dzieciństwa :)

Używam słowa może, ponieważ nie zawsze w życiu układa się tak jak człowiek na to liczy... Miło jest tak opowiadać o tym pokoju i aurze spokoju, relaksu jaki ma ze sobą nieść, ale czy przyniesie, to okaże się w przyszłości. Mogę tylko na to tylko ciężko pracować :)

Jak zawsze zachęcam was do lajkowania, udostępniania oraz komentowania :) To wiele dla mnie znaczy, a nic nie kosztuje! 

Do zobaczenia! Trzymajcie się ciepło. Hej!


 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff