poniedziałek, 3 listopada 2014

Hej!

Halloween minęło mi wspaniale przy wspomnianych wtedy krążkach cebulowych, ostrym sosie i paru filmach. Liczę, że dla was też :)


Final Fantasy! Każdy poważny gracz musi znać tą nazwę, ale nie każdy musi wszystkie części posiadać lub przejść. Ja sam bardzo długo nie podchodziłem do tego tytułu/serii. Moje początki to dosłownie przebłyski zdjęć ósmej części FF w gazecie CD-Action oraz jej demko na płytce. Szkoda tylko, że tak krótkie. Największe wrażenie wywarły jednak na mnie wstawki filmowe, których jakość i grafika przeszły moje wszelkie oczekiwania. Gdzieś głęboko w sercu liczyłem, że sama gra też będzie tak piękna. Niestety nie była, ale to inne czasy. Inne czasy...

"Długo, długo nic.." A potem FF X na PS2. To była pierwsza część "Finala", którą zobaczyłem po latach. Zauważyłem, że żona właściciela salonu gier często w to grała, gdy tylko konsola była wolna. Miała swoją własną kartę pamięci, aby jakiś dzieciak nie wykasował jej godzin ciężkiej pracy i zabawy. Zagadałem nieśmiało z racji mojego ówczesnego, młodego wieku i spytałem co to za gra. Zaproponowała mnie, abym spróbował, ale jakoś bardziej byłem pochłonięty jakąś inną grą. Jak się później okazało. Z braku jakiegoś większego parcia na inne tytuły, postanowiłem zagrać w FF X, ale sam początkowy filmik trwał tyle, że praktycznie z pierwszej godziny opłaconego czasu gry zostało nie wiele, więc opłaciłem więcej. I więcej... Doszedłem z tego co pamiętam do momentu jak wylądowałem na wyspie, gdzie poznajemy gościa o imieniu Wakka. Wtedy skończyły się i fundusze i czas na grę...

Przez wiele lat z racji braku konsoli nie udało mi się pograć w żadną część, aż do momentu kiedy kupiłem sobie PSP. To był świetny wybór, a ogrom gier był szaleńczy. Zwłaszcza Final Fantasy 1! Pierwszy raz zetknąłem się z tą częścią. Nigdy wcześniej nie interesowałem się czy są poprzednie. Nawet przy ósemce nie wpadło mi to do głowy. Czemu? A bo są gry typu Corridor 7, Area 51, Battlefield 1942 i wcale nie oznacza to, że gry są sequelami czy kolejnymi już częściami... Po prostu jakoś na to nie wpadłem. Ale wracając do jedynki. Była to na tyle wciągająca, ale trudna w pewnym sensie gra, że wydrukowałem sobie poradnik. I jednego dnia od godziny około 10 do powiedzmy 21 przeszedłem ją całą. Przy akompaniamencie mojego przyjaciela Michała, który prowadzi obecnie BlogMultiTematyczny. Siedział ze mną na balkonie i czytał sobie moją kolekcję PSX Extreme, kiedy to ja wkurwiałem się na finałowego przeciwnika.

Nadeszła pora na dwójkę co? A potem trójkę itd itd? Niestety lipa. Nie przeszedłem żadnej z kolejnych części. Nawet fantastycznej i mega popularnej siódemki. Grałem na nowo w X i XII ( nie mylić z X-2), ale też ich nie ukończyłem. Coś po prostu zawsze mnie hamowało. Może to czas, który trzeba włożyć w jRPG, aby w pełni cieszyć się tą grą, a może ilość ponownych podejść do gry w celu odkrycia wszystkiego. Cholera wie, jeżeli mam być szczery. Znam świetnego Youtube'ra, który kocha jRPG i jego kanał opiewa w filmiki tylko o tego typu grach. Nazywa się Benzo. Polecam z całego serca, chociaż sam go nie znam osobiście. No ba...

Dajcie znać co wy sądzicie o serii Final Fantasy. Może macie jakieś ciekawe gadżety? Pluszaki? Figurki? Smycze czy breloki? A może macie kolekcję składającą się z każdej części w edycji kolekcjonerskiej? Napiszcie w komentarzu, dajcie lajka i udostępniajcie. Życzę wam miłego wieczoru i do zobaczenia we środę :)

P.S. Jak kiedyś wygram w totka to okraszę swoje biurko tym Bahamut

piątek, 31 października 2014

Ahh... Halloween oraz pierwszy listopada! Wspominam te daty zawsze z ogromną nostalgią. Zwłaszcza wracając do czasów kiedy byłem w gimnazjum/liceum. Wiązało się to standardowo z wolnym czasem. Idealny układ to Święto Zmarłych w piątek, a potem dodatkowe dwa wolne dni z racji weekendu. Co dziecko takie jak ja mogło robić innego niż grać? W sumie czytać książki, ale wolałem grać. Nie żebym nie jechał na groby rodziny itd, ale po prostu nie mam ich, aż tak wielu na cmentarzu. Jeszcze...

Postanowiłem razem z moim przyjacielem Michałem, że uraczymy was naszymi typami, wyborami na Halloween. Coś co warto ograć nawet w grupie, jeżeli organizujecie coś to każdy skupiony na pewno podskoczy oraz wspomnieć parę najlepszych gier, które zawsze gościły u nas w tym okresie. Nawet jeżeli to tylko trzy dni :)

Osobiście moim ulubionym tytułem na Halloween była Castlevania: Aria of Sorrow na GBA. Nie posiadałem jej nigdy w oryginale, ale nie przeszkadzało mi to przejść ją już tyle razy na emulatorze, że po prostu nie ciągnie mnie już tak mocno no tej pozycji, jednak wszelkie wspomnienia związane z nią są niesamowite! Najlepsza gra na GBA moim zdaniem. Lepsza nawet niż jakakolwiek część Pokemonów ever. Liczę, że kiedyś stworzę kolekcję gier z serii Castlevania. Są one niestety ciężko dostępne, ponieważ popularne, no i drogie...

Często wracałem do Resident Evil 3 na PC. Po prostu jakoś tak podobały mi się zombiaki i ten vibe przygody plus przedzierania się przez hordy zła. Nie było to nigdy granie od początku do końca jak wielu fanatyków lubi robić. Instalowałem ja na te trzy dni i przeplatałem często z innymi tego typu produkcjami. Czasem słońce, czasem deszcz – nie można wiecznie babrać się w błocie, więc chętnie robiłem skok w bok na wyspy archipelagu "Far Cry" czy biłem kolejnych przeciwników w "Guilty Gear XX" na PC.

Z polecanych serii na Halloween to zawsze stoją takie produkcje jak Resident Evil, Silent Hill, Forbidden Siren. To są moim zdaniem po prostu musowe gry, które każdy fan strachu musi ograć. A zwłaszcza w taki dzień jak Halloween. Więcej jednak uważam, że powie na ten temat mój kolega Michał. Oddaję Ci głos :)

Dziękuję!

Mój przyjaciel wspomniał w swojej części o grze, dzięki której zakochałem się w horrorach (zarówno w grach, jak i w filmach). Był to oczywiście pierwszy Silent Hill. Ta gra na zawsze zmieniła pojęcie strachu. "Ciche Wzgórze" najczęściej pod tym względem, jest porównywane z Resident Evil. Team Silent (tak nazywany był oddział Konami, który był odpowiedzialny za pierwsze cztery część serii) postawiło na rodzimą, japońską "szkołę straszenia" i wprowadziło do gry ciężki klimat, który nie potrzebował wyskakujących znienacka potworów (jak to często miało miejsce w RE, a także w nowoczesnych grach i filmach o tematyce horroru). 

Niepokojąca była sama myśl o znalezieniu się w kompletnie opustoszałym miasteczku turystycznym, powleczonym gęstą, nieprzeniknioną mgłą/ciemnością. W Silent Hill protagonistą był Harry Mason, który wraz z Cheryl, swoją córką, wybrał się na wakacje. Niestety, wydarzył się wypadek, kiedy to staroświecko ubrana dziewczyna wkroczyła niespodziewanie na jezdnię. Przez to, samochód stoczył się po zboczu na skraj miasteczka Silent Hill. Kiedy Harry, ocknąwszy się, zauważył puste siedzenie pasażera, gdzie siedziała Cheryl, postanawia ją odnaleźć za wszelką cenę, wbrew koszmarowi, który go czeka. 

Powiem tylko, że fabuła jest tak skomplikowana i wielowątkowa, że mimo uważnego przejścia gry kilka razy i czytania niezliczonej ilości teorii na temat fabuły na stronach i forach o serii SH, do dziś wiele elementów fabuły jest dla mnie zagadką. Gdybym miał to wszystko po kolei opisać, to chyba musiałbym książkę wydać :) Silent Hill jest jak dobra książka. Gorąco polecam, nie powinniście się zawieść!

Kolejną grą, którą miło wspominam, a która nadaje się do grania w Halloweenowy wieczór, jest "Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth" (polski tytuł: "Zew Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata"). Gra opowiada o detektywie Jacku Waltersie, który dostaje zlecenie polegające na znalezieniu zaginionego chłopaka, który pracował w sklepie wielobranżowym w rybackiej osadzie Innsmouth

Detektyw Walters w niedługim czasie odkrywa, że ta sprawa to coś więcej niż zwykłe zaginięcie. Wpada na trop fanatycznego kultu działającego w miasteczku, który za Bogów uważa starożytne istoty przybyłe z morza. Gra jest inspirowana mitologią Howarda Phillipsa Lovecrafta jego opowiadaniami (nazwa maisteczka w grze została zapożyczona z opowiadania Lovecrata pt. "Widmo nad Innsmouth"), a także jest mieszanką różnych gatunków: przygodówki, strzelanki, horroru, gry akcji, a nawet skradanki. 

Gra wyszła w roku 2005 spod szydła Bethesdy. Jednym z elementów, o którym warto wspomnieć, jest zapożyczony z Eternal Darkness, wskaźnik zdrowia psychicznego. Jeśli nasz bohater będzie narażony na doświadczanie dziwnych bądź przerażających sytuacji, jego stan psychiczny będzie się pogarszał i mogą wystąpić halucynacje, a ekstremalne sytuację (np. kiedy Jack osiągnie swój "punkt załamania nerwowego") mogą doprowadzić do samobójstwa głównego bohatera na miejscu (np. przy użyciu właśnie trzymanego rewolweru). 

Bardzo sugestywna jest informacja o tym elemencie na początku gry (cytuję z pamięci): 

"UWAGA! Gra potrafi w niezwykły sposób manipulować obrazem i dźwiękiem. Jeśli doświadczysz czegoś takiego, nie musi to oznaczać problemów z monitorem, komputerem lub Twoją psychiką...". 

Ciekawe, prawda? Grę naprawdę bardzo polecam, szczególnie fanom twórczości Lovecrafta i tym, którzy oczekują od gry porządnego wyzwania (nie można o niej powiedzieć, że jest łatwa, o nie). Porządny kawałek fabuły ubrany w przerażającą otoczkę. Już chyba wiem, w co zagram w tym roku

Cóż mogę powiedzieć? Każdy z nas ma inne ujęcie co do grozy dawkowanej w Halloween. Ja mogę ze swojej strony życzyć wam tylko świetnej zabawy :) Na mnie powoli czekąją trzy dobre filmy, parę zimnych piwek, krążki cebulowe oraz frytki z dodatkiem ostrego sosu lub BBQ.

Życzę przeeeerażającej zabawy!

wtorek, 28 października 2014

Witam!

Postanowiłem przedstawić wam mój nabytek, który w pewnym sensie jest skarbem. Skarbem dla mnie :) Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty - tak brzmi pełna nazwa gry i została wydana w świetnym opakowaniu, z dodatkiem oraz najlepszą instrukcją jaką do tej pory widziałem. Z góry przepraszam za odblaski i jakość zdjęć :(


Okładka jak okładka. Zawsze ten sam pasek z napisem "Playstation 2" oraz logo. Co jednak bardzo mi się podoba to napisy nadrukowane srebrną, odblaskową farbą i do tego ten artwork! Pudełko jest wyjątkowe z racji koloru. Nie jest to standardowa czerń czy jasny niebieski, a nawet platyna. Coś pomiędzy przezroczystym, a kremowym. Niestety zdjęcie nie jest w stanie tego oddać, ponieważ kolor się załamuje.
W środku instrukcja, miejsce na kartę pamięci PS2 oraz bardzo ciekawa dodatkowa zakładka na kolejną płytę. Czemu dwie? To wydanie z dodatkowym filmem "Making of...", ale oczywiście, jeżeli go nie posiadacie, a chcielibyście obejrzeć to niżej podrzucę link do Youtube'a :)

 Wspomniana wcześniej płytka "Making of..." ukazana po podniesieniu na bok głównej płyty zawierającej grę. Bardzo podobne, ale trudno pomylić, ponieważ ta nie ma napisu "Playstation 2" na dole, ani żadnego logo lub oznaczeń, które mogłyby podszywać się pod grę :)

To co mnie najbardziej urzeka w tej grze to instrukcja. Wydana w bardzo Japoński sposób. Świeże spojrzenie na tutorial i ogólne założenia gry. Opis działania przycisków oraz zachowania w danej sytuacji, a to wszystko zawarte w świetnie narysowanej mandze. Po prostu miodne!


Zawsze kiedy otwieram "nową" grę to muszę sprawdzić instrukcję. Obejrzeć przód, tył pudełka. To taki mój mały rytuał, którego się trzymam od dawna i zawsze kupuję gry z instrukcją. Właśnie w wyżej wspomnianym celu. Nie czytam ich oczywiście od deski do deski w każdym języku kalecząc się jak głupi.

Samą grę nabyłem na aukcji Allegro za całą, okrągłą i błyszczącą złotówkę :D Niestety przesyłka kosztowała parę razy więcej... Ale tak już jest. Suma summarum zapłaciłem za to około dyszki. A było warto :) 

Trzymajcie się ciepło tego jesiennego wieczora! Jak zawsze zachęcam do lajkowania, udostępniania i komentowania. Hej!



poniedziałek, 27 października 2014

Hej!

Wróciłem do was, a dzisiaj serwuję kolejny odcinek "Serio Nostalgia". Postanowiłem pójść za ciosem i skoro ostatnio było o Mortal Kombat, to czemu dzisiaj nie napisać o Tekkenie? Kolejnej super dobrej bijatyce, tym razem od Namco. Samo wspomnienie godzin spędzonych przed konsolą przy tej produkcji jest czystą nostalgią, a co dopiero odkrywanie każdej kolejnej części, Tekken Force czy filmiki na sam koniec Arcade Mode! #łezka



Ja swoją przygodę zacząłem od Tekkena 2, który przez dłuższy czas był moim zdaniem lepszy od trójki. Tak, trójka już wtedy była dostępna. Czemu lepszy? A bo dlatego, że Kazuya był grywalną postacią, zaś w trójce go zabrakło. To jedyny powód. No może też przez Devila (chodzi o grywalną postać, a nie znanego gracza Tekkena). Te dwóch "bohaterów" było czymś co przyciągało mnie do konsoli na godziny. Uwielbiałem bić swoich przeciwników! Komputerowych czy żywych – nie ważne!

- "Ej, ale daj mi wstać!"
- "Jasne"

A potem jeb z laserowej dzidy Devila z pół mapy. To były wspomnienia!

Właściciel salonu gdzieś pozbył się dwójki na rzecz trzeciej części, które przez pewien czas były dostępne obok siebie dla każdego. Któregoś dnia w salonie pojawił się mały czarny box. Taka dziwna skrzynka, której istnienia nikt się nie spodziewał. To było Playstation 2 i Tekken Tag Tournament! Ta grafika, efekty specjalne i jakość filmików. Po prostu kosmos. Wróciły wszystkie świetne postaci jak Jack-2, Devil/Angel itd itd. Wszystkie postaci od jedynki do trójki plus parę dodatkowych. Krok milowy w mojej karierze kolekcjonera. Od tamtego momentu zapragnąłem tej konsoli, kupowałem PSX Extreme i czytałem, oglądałem obrazki i marzyłem, ponieważ rodzicie uznawali tylko jeden obiekt rozrywki w domu – wtedy PC. Albo PC albo konsola. Musiałem zdecydować... Niestety, nawet jak zdecydowałbym się na PS2 to i tak bym jej nie dostał :( Pogodziłem się z tym i wydawałem ciężkie pieniądze na granie w TTT, o ile konsola akurat była wolna. Był to mały salonik, więc tylko jedna PS2 i aż trzy PS1. Ludzi starszych ode mnie nie brakowało, co wiązało się ze znajomymi właściciela. Ogrywali często za darmo godzinami różne gierki, a ja i wielu innych nie miałem dostępu do "super konsoli"... Z punktu widzenia biznesu to nikły sposób na zarobek, ale co tam :)

Minęło parę lat, wyszedł Tekken 4, który zupełnie nie przykuł mojej uwagi tak jak część okraszona numerem 5. To była innowacyjna i świetnie przygotowana co sprawiło, że do tej pory jest uznawana za kultową na równi z numerkiem trzy. System combosów, postaci, grafika oraz świetne modyfikacje postaci jak w Virtua Fighter 4. Miód! Co prawda była to kopia VF4, jeżeli patrzeć od strony ubierania postaci czy zdobywania tytułów. Nikogo to jednak nie zrażało i prawdziwi zapaleńcy cisnęli często i gęsto. PSX Extreme wrzucało pod koniec swojego pisemka poradniki dla postaci, które pisał Mashter i chyba trochę Boskon, czyli czołówka polski w T5. Posiadam w swojej kolekcji nawet Guide od BradyGames na temat Tekkena 5. Takim byłem zapaleńcem, jednak mieszkanie w małej miejscowości skutkowało brakiem ludzi do grania :(

Tekken Dark Ressurection uderzył mnie jak kubeł zimnej wody. Świetna gra i tylko na PSP! Muszę to mieć, ale nie miałem... Dopiero jakoś w roku 2009 udało mi się odłożyć trochę grosza i zakupić PSP od znajomego z paroma grami , a w tym pakiecie Tekken:DR. Ohh, jaka była moja radość z tych godzin klepania CPU Bryanem. Cóż mogę powiedzieć, oprócz tego, że dosłownie na tej części moja pasja graniem w Tekkena po prostu się skończyła. Nie czekałem ani na szóstą część czy obecnie dostępny Tekken Tag Tournament 2. Cała seria po prostu straciła jakoś na magii, która mnie tak przyciągała :(

Zapowiedziano już jakiś czas temu kolejną część okraszoną numerkiem 7 i szczerze powiedziawszy, ani mnie to grzeje, ani chłodzi. Dla mnie czasy Tekkena po prostu przeminęły i sam nie wiem. Przestał mnie kręcić. Podobnie jest z serią Monster Hunter, która zawładnęła mną do reszty w okresie studiów, ale to temat na inny post. Bywały jeszcze w historii tej serii różne gierki typu Tekken na Game Boy Advance i inne, ale to żaden szał.

Do tej pory nie planuję wracać do grania w Tekkena, nawet jeżeli najnowsza część ukaże się na PC jakimś cudem. Dajcie znacie co WY sądzicie o serii Tekken. Podzielcie się tym w komentarzach lub fanpage'u na FB. Jak zawsze nie zapomnijcie lajkować, komentować i udostępniać wspomagając mój rozwój :)

Życzę wszystkim miłego wieczoru i trzymajcie się ciepło! Hej!

niedziela, 26 października 2014

Witam!

Od jakiegoś czasu mogliście zauważyć, że nie wstawiłem kompletnie, ani jednego posta na bloga. Czemu?

Raz, że nie miałem czasu. Delikatnie moje życie się zawaliło, podburzyło, przez co ważniejszym stało się naprostowanie paru spraw niż jakakolwiek "zabawa" w pisanie gdziekolwiek. Czy to portal czy "Kolekcjogierzy". Wszystko na szczęście jest powoli na finishu i może uda mi się to ogarnąć :)

Giełda? Jaka giełda? Zaskakujący tytuł wywodzi się z sytuacji jak tam się odbywa. Jest po prostu bieda, ból i pożoga. Tytułów na PS2 brak, na PC coś tam się pojawi, ale na to nie zbieram. Niestety, ale to źródło zakupów powoli upada... Co raz rzadziej mam chęć tam się pojawiać, za to mój przyjaciel jeździ i zdobywa swoje skarby, ale tylko na PC. Dzisiaj nie znalazł mi nic na PS2... Może zdarzyć się tak, że seria giełdy zniknie na dobre, a w miejsce tego pojawi się seria Allegro, gdzie jestem w stanie zdobyć wiele ciekawych rzeczy po mega okazyjnej cenie. Taką małą okazję postaram się wam jutro przedstawić. Byłem wielce zaskoczony jak ją zdobyłem! Coś cudownego :)

Żeby być z wami szczery, trochę podłamuje mnie fakt, że nikt z czytających, a jest ich trochę, nie zostawia mi komentarzy. To naprawdę nic nie kosztuje, ja na tym nie zarabiam, a pomagacie mi się rozwijać przez komentarz, lajk czy zwykły upload na Facebooku, żeby polecić znajomym. Proszę was, moi czytelnicy, jeżeli chcecie, abym ciągnął to dalej to wrzućcie komentarz, lajka, sub. Chcę po prostu wiedzieć i czuć, że tam jesteście i moja praca nie idzie na marne :) Do zobaczenia jutro! Serio(a) nostalgia już jutro :)

środa, 8 października 2014

Witam!

Tak samo jak każdy z was jestem graczem, ale też kolekcjonerem. Każdy zakup standardowo musi być sprawdzony i ograny, ale jak znaleźć czas gdy jest tego dużo za dużo. Szukałem wiele razy sposobów na wielogodzinne granie. Takie wiecie, jak za dawnych lat, kiedy istniała tylko szkoła. Doszedłem do wniosku, że po prostu się nie da...

Nie ważne jak bardzo byście chcieli sieczyć po 10-15h dziennie, nie pracować, nie sprzątać i najlepiej nie jeść i nie pić, a o WC już nie mówię, to tak się nie da. Chyba, że farmicie golda po 15h dziennie i z tego żyjecie, na tym zarabiacie. Co to za życie?

Chcę podrzucić wam parę swoich porad, które na pewno pomogą wam wciągnąć się w grę i wykorzystać wolny czas najlepiej, po prostu grając. Nie ważne czy to 30 min czy 4h dziennie. 

Najważniejsza moim zdaniem rzecz w tym wszystkim to impuls. Nie idę specjalnie grać na PS2 lub wyjmuję NDS, aby ograć kolejny raz Mario czy przechodzić Arcade w Tekkenie. Najlepszy impuls dla mnie to zakup czegoś nowego. Kiedy kupowałem jedną grę miesięcznie na PS2, to byłem w stanie ją dostać i spędzić przy niej 2-3h od razu. Super sprawa. Zwłaszcza, że jutro kończy się aukcja gry, którą bardzo podziwiam i naprawdę chętnie ogram właśnie z takim impulsem. Wiecie, ten moment otwierania paczki, oglądania okładki, czytania tyłu, przeglądanie instrukcji. To jest właśnie piękne w kupowaniu gier, których nie znamy. Kolekcjonowanie mi to daje. Czuję się jak kiedyś, gdy kupowałem zawsze świeży numer CD-Action. Teraz tego nie robię, ponieważ reklam sprzętu mam wystarczająco w internecie.

Kolejna rzecz to lokalizacja stanowiska do grania. Musi być świeże, przestronne. Koniecznie trzeba się w nim czuć dobrze! Ja dla przykładu w obecnym mieszkaniu mam mega lipny pokój. Po prostu jest w nim jakaś zła aura na relaks. Czuję się w tym mieszkaniu zawsze mega spięty i niepewny. Może dlatego, że to nie moje mieszkanie, a wynajmowane. W swoim drugim zawsze czułem relaks i swobodę totalną. Także pamiętajcie! Dobre miejsce to też ważna rzecz. To powinien być jakiś fotel z pufą. Wracamy z pracy/szkoły i elegancko wskakujemy tak z kubkiem kawy/herbaty, kuflem piwa czy butelką napoju i wręcz nas trzęsie z ekscytacji, aby sobie pograć :)

To ile mamy zamiar grać, a raczej ile czasu możemy akurat poświęcić tego dnia też jest ważne. Jeżeli mam tylko 30 minut na granie, bo zaraz jadę do teściowej albo mam ważny artykuł/recenzję do napisania, to nie odpalam nic co wymaga ode mnie dużej ilości czasu, aby przejść jakiś poziom lub ukończyć pewien etap historii. Nikt przecież nie lubi grać, aby finalnie dojść do ostatniego bossa i wyłączyć grę, bo obiad... Dopasowuję zawsze gry do swoich ram czasowych. Nie odpalam skomplikowanych RPG lub długo poziomowych FPS-ów, aby nagle wyłączyć i czuć, że "niczego nie osiągnąłem". Często na ratunek przychodzą mi Shmupsy, które można spokojnie odpalić, pograć pół godzinki i wyłączyć bez żadnych pretensji :) 

Wykorzystuję też święta jako czas na granie, ponieważ nie zawsze muszę siedzieć przy rodzinnym stole godzinami. Są święta na które w ogóle rodzina się nie zbiera w domu, a tylko mamy dzień wolny. Nie będę ich wymieniać, ponieważ każda rodzina jest inna na swój sposób. 

Czasem po pracy kładłem się spać, aby wstać wieczorem koło 21 i siedziałem do rana, a potem odsypiałem kilka godzin i znów do pracy. Męczące, ale zdarzały się kiedyś i weekendy bez snu. Mimo wszystko nie polecam!

Podałem wam tylko parę przykładów zasad, które stosuję, ale jest ich wiadomo więcej. Każdy z nas na swoje sposoby na "optymalne" granie. Chętnie przeczytam jakie są wasze sposoby :) Jak zawsze zachęcam do komentowania i lajkowania! Do zobaczenia następnym razem! Hej!


poniedziałek, 6 października 2014

Hej ludziska :)

Tak jak mówiłem, tak zrobiłem. Dzisiaj odpalam nową serię tekstów. Uznałem, że poniedziałek to najlepszy moment, aby wrzucić takiego posta. Dawka dobrego tekstu z fajnym tematem na początek tygodnia!

Seria tych artykułów ma opisywać moje wspomnienia z daną serią gier, którą lubię, podziwiam lub nienawidzę z prostego powodu. Chcę się z wami tym podzielić, aby znaleźć wspólny język :)





Mortal Kombat! Czy jest kto kto nie słyszał o tej bijatyce? Nikt. To pozycja tak popularna głównie przez swoją brutalność, że od początku istnienia była swoistym rarytasem wśród gier arcade. Digitalizowani aktorzy, krew, flaki i kultowe „get over here”. Miód wylewa się z ekranu.

Ja swoją przygodę z serią MK rozpocząłem dopiero przy MK2, kiedy odkryłem dobrodziejstwa internetu jeszcze wydzwanianego modemem 56kb/s. Znalazłem jakąś polską stronę o Mortal Kombat, gdzie zamieszczony był plik do ściągnięcia zawierający MK2 na PC. Nie za bardzo podeszła mi ta produkcja, ponieważ nie byłem zbyt wielkim znawcą tego gatunku, nie potrafiłem wykonywać ciosów, ale też ich nie znałem. Było to jednak ciekawe doświadczenie, ponieważ mój dziecięcy umysł w jakiś sposób połączył fakt, że oglądałem film Mortal Kombat i postacie były bardzo, ale to bardzo podobne.

Od tamtej pory byłem zachwycony. Szukałem informacji o poprzednich wersjach jak i o nowszych. Chwytałem się każdej opcji typu MK na Game Boy Advance, ponieważ nie posiadałem ani PSX, żeby zagrać w MK Trilogy, ani PS2 dla MK Deadly Alliance (to był hit, ale o tym potem).

Minęło trochę czasu, a ja wyjeżdżając na wakacje do dziadków od czasu do czasu miałem opcję poszwędać się po mieście. Znalazłem dwie rzeczy, które zmieniły mój pogląd na gry. Jedna to prawdziwy salon arcade, gdzie może nie było milion automatów jak ma to miejsce w Japonii czy USA, ale było parę, a w śród nich Mortal Kombat. Kolejnym miejscem był salon gier konsolowych. To miejsce na długie lata stało się moim azylem, ucieczką przed światem. 3-4 zł za godzinę sprawiało, że czułem się idealnie. Spędzałem tam czasem po 2-3h dziennie zależnie od funduszy, a będąc małym potrafiłem nieźle kombinować :)
Dla przykładu, pobliski targ posiadał takie badziewne palety do sprzedaży, które można było podnieść. Codziennie po zamknięciu wpadałem tam z kumplem i podnosiliśmy je. Raz wpadnie dyszka lub dwie, a raz jakieś badziewne okulary czy kawałek metki. Istna loteria, ale na granie było jak znalazł :)

Wracając do MK. Właśnie te dwa miejsca, a głównie to drugie (gry konsolowe) rozpaliły tą rządzę, która płonie do dziś, czyli zbieranie gier na PS2. MK Deadly Alliance został zapowiedziany, a trailery opływały lukrem. Boskość na konsole Sony, jednak ja jej nie miałem... Wchodzę, a tam na półce stoi świeżutka kopia MK:DA. Jaka była moja radość, kiedy mogłem to ograć. Słodki Jezu. Niestety, po powrocie do domu od dziadków musiałem zadowolić się tą samą grą, ale jedynie na Game Boy Advance. Życie...

Lata mijały, kolejne gry MK wychodziły, a ja nie posiadałem konsoli PS2. Kupiłem ją dopiero jak mogłem pójść do pracy dorywczej na wakacjach, ale to już czasy kiedy zaczęła ona teoretycznie odchodzić do lamusa, gdy wyszło PS3...

Czasy się trochę pozmieniały, kolejne części, wersje verus, a ja zatraciłem ten fun, ponieważ podobało mi się granie w pierwsze trzy części. Nawet teraz podchodzę z rezerwą, gdyż już nie „pociskam” tak dobrze, a druga sprawa, że nie mam z kim grać :(

Planuję w przyszłości zbudować właśny automat arcade MAME, aby cieszyć się tymi doświadczeniami w domu. A dokładniej replikę automatu UMK3, którego model posiadam w programie Sketchup. Podobno to dokładny 1:1 pomiar, więc jestem z tego super zadowolony :)

Jak to wyjdzie? Zobaczymy! W międzyczasie dajcie znać co wam się podobało w serii Mortal Kombat? Czym ona was zaskoczyła? I jak zawsze trzymajcie się ciepło. Do następnego razu. Hej!

niedziela, 5 października 2014

dzisiaj niestety nie pojawi się nic związanego z giełdą. Z powodów zdrowotnych oraz prywatnych nie mogłem się tam udać, a nie chcę was oszukiwać, że kupiłem to i tamto, po czym podam gierki, które kupiłem lata temu...

Z takich samych powodów nic ostatnio na blogu się nie ukazało :( Mam w planach nową serię, która powinna ukazywać się w poniedziałki lub wtorki - jeszcze nie zdecydowałem. Mocno nostalgiczna, bardzo dogłębna. Pojawi się wiele ciekawych gier, które zepnę w serię i je mam przedstawię na swój zagadkowy sposób!

Liczę, że nadal będziecie ze mną oraz, że mój projekt nowej serii przypadnie wam do gustu :) Do zobaczenia! Hej!

środa, 1 października 2014

Witajcie!

Czytałem ostatnio PSX Extreme, a jestem w miarę na bieżąco. Może to niektórych dziwić, ale tak, czytam o nowych konsolach i grach, ponieważ nie samymi "starociami" człowiek żyje i chętnie oglądam produkcje, które sprawdzę za parę lat. Wierzcie mi lub nie, ale nie grałem do tej pory w GTA 4 więcej niż godzinę na pożyczonej od kolegi PS3. Taki już jestem szalony! :)

Wracając do tematu... Na samym końcu ukazują się ciekawe zdjęcia jaskiń graczy, ich legowisk, pieczar, czyli po prostu pokoje graczy - "HC Room". Zawsze podobał mi się ten cykl z racji, że można trochę zaczerpnąć wiedzy o tym jak inni starają się to sobie ułożyć, na często niewielkiej przestrzeni. Wiem już co jest fajne i nieźle wygląda, a co idiotycznie. Głupie są zwłaszcza porozstawiane pudełka po konsolach wszędzie, a nawet po padach... Mało zachwycający widok dla oczu. 

Sam obecnie nie posiadam własnego pokoju, który mógłbym przerobić na taką "męską jaskinię", ale w przyszłości na pewno coś takiego planuję zrobić. Na obecną chwilę jest to po prostu telewizor Sony CRT Trinitron, który obsługuje moje PS2, Pegasusa oraz zieloniutkie Nintendo 64 :) Wszystko to oparte na małym stoliczku z półką poniżej, a gry rozsiane po obu pokojach. A to na półkach, regałach, szufladach itd. 

Zastanawiałem się długo nad swoim wymarzonym HC Room i jak bym go urządził. Chcecie wiedzieć? Już tłumaczę!

Na pewno ustawiłbym na środku kanapę. Wygodną, skórzaną, czarną kanapę, która pomieści przynajmniej dwie osoby, góra cztery. Telewizor musi być, ale zakładam, że uderzę w 42", ponieważ trzeba też trochę iść z duchem czasu i takie PS3 na CRT to nie jest to... Oprę go na autorskim stoliku/regale z dodatkową wysuwaną szufladą poniżej półki na konsole, aby schować tam nadmiarowe pady, kable, karty pamięci oraz obecnie ogrywane 2-3 gry, które co jakiś czas odpalam. Myślę, że brzmi ciekawie :)

Ściany mam zamiar obstawić regałami podobnymi do tych, które parę dni temu wrzuciłem jako projekt w Sketchup. Tanie, a zarazem wytrzymałe i dopasowane do potrzeb. Zależnie od tego co będę kolekcjonował, to to będzie "zalegało" na półkach. Jedno jest pewne, że nie spocznę nim moja kolekcja gier na PS2 nie będzie pełna tak jak ją sobie wymarzyłem :) 

Być może na ścianie znajdującej się od strony tyłu kanapy, zamontuję półki naścienny, aby tam umieścić jakieś ciekawe figurki postaci z gier, które może kiedyś kupię. 

Nie może zabraknąć też dywanu w "miasto"! Sygnatura każdego fajnego dzieciństwa :)

Używam słowa może, ponieważ nie zawsze w życiu układa się tak jak człowiek na to liczy... Miło jest tak opowiadać o tym pokoju i aurze spokoju, relaksu jaki ma ze sobą nieść, ale czy przyniesie, to okaże się w przyszłości. Mogę tylko na to tylko ciężko pracować :)

Jak zawsze zachęcam was do lajkowania, udostępniania oraz komentowania :) To wiele dla mnie znaczy, a nic nie kosztuje! 

Do zobaczenia! Trzymajcie się ciepło. Hej!


niedziela, 28 września 2014

Witam!

Nawet niedziela potrafi być złym dniem, kiedy nic się nie układa. Pamiętacie jak wspominałem, że pojadę sprzedawać gry PC na giełdę? Pojechałem i zjawiłem się tam o 7 wyładowany po zęby grami i bibelotami. Co z tego wyszło? Jak się domyślacie kupa! Wszystkie miejsca zajęte przez sprzedawców starych mebli i antyków. Dzisiaj jest ostatnia niedziela miesiąca, więc wyprzedaż garażowa łączy się z giełdą staroci. Takie dwa w jednym i psychole przyjechali już o 5, bo myślą, że ktoś kupi spleśniały fotel...

Po tym fakcie nie zostało mi nic więcej jak kupić coś ciekawego, ale była taka bieda, że traciłem nadzieję... Jak zawsze przy takiej sytuacji udałem się na "dziką" giełdę, czyli poza obręb obiektu, gdzie ma się to odbywać. Nikt tam nie płaci składki za sprzedaż, więc można zarabiać do woli, o ile ma się fajny produkt :)

Trafił mi się Deux EX Antologia, gdzie na jednej płycie DVD mamy Deus EX, Deus EX Invisible Wars oraz Daewoo Laguna :) A nie sorry, to Project Snowblind... Za marne 5 zł. Taa, lubię taniochę :)

Na stoisku pełnym kabli i innego cuda, znalazłem coś nad czym długo się zastanawiałem. Kabel Scart, który rozchodzi się na 2x Scart oraz S-Video i Composite. Taki splitter, którego potrzebowałem z racji posiadania PS2, Pegasus'a oraz N64. Chciałem to wszystko podpiąć pod jeden TV, żeby moja pani nie prosiła mnie o przełączenie dla niej kabli kiedy ma ochotę pograć :)
Działa świetnie i jestem bardzo zadowolony z tego zakupu. Całe 5 zł !

Dzisiaj jest dzień jak za pięć złotych, więc moja kolejna zdobycz też była za piątkę :)
To akurat ciekawy obiekt. Nigdy o tej grze nie słyszałem, ponieważ nie jestem fanem przygodówek.
Mianowicie The 11th Hour, czyli sequel 7th Guest. Idealnie zachowane jewel case, w środku komplet czterech płyt bez kompletnie żadnych rys i pachnąca, świeżutka jak z drukarni instrukcja. Cena na Allegro to jakieś 50zł, ale planuję sobie to zachować na półce. Może będzie kiedyś warta miliony jak inne dzieła pokręconych artystów, którzy już odeszli :)



Jak zawsze zapraszam was do dzielenia się tym wpisem, lajkowania oraz śledzenia bloga. Życzę wam cudownej końcówki weekendu. Nie pijcie za dużo ;) Hej!

piątek, 26 września 2014

Witajcie!

Mój dzisiejszy obiad się piecze, a ja muszę go pilnować, więc z braku laku postanowiłem was czymś uraczyć. Taki mój prywatny gadżet kolekcjonera dla każdego z was :)

Jeżeli zbieracie płyty DVD lub gry na PS2 lub inną konsolę i posiadają one podobny wymiar to produkt dla was. Chyba opakowania PS3 są szersze, ale od X'a 360 powinno pasować.

Zastanawiałem się ostatnio gdzie będę składował i segregował moje gry PS2, jeżeli konsekwentnie zbierając dobiję do 100,200 lub nawet 500... Wymyśliłem sobie, że zaprojektuję regał, który jest tani, prosty w budowie. Na tyle prosty, że laik stolarki itd może go skonstruować posiłkując się moim modelem z darmowego programu Sketchup.



Nawiasem mówiąc dzięki temu postanowiłem zapisać sie na kurs stolarstwa i być może to będzie coś czego szukałem w życiu, a nikt mi tego nie zaproponował :(

Przejdźmy do rzeczy. Ile to cudeńko mieści? Tylko 850 płyt DVD, chociaż jak się uprzecie to i jedna się zmieści :) Wiecie, to taki żart! Łapiecie? Nie? Aha... No ok:(

Tania płyta laminowana o grubości 1,8cm po całości konstrukcji, więc super specjalnych materiałów nie uwzględniałem. Nacisk średnio jaki kładziemy na jedną półkę to około 13kg w przypadku gier PS2, ponieważ dochodzi instrukcja, która sumując ilość swoje waży. Nie powinno się załamać, ponieważ opierałem się na podobnych deskach i nawet nie drgnęły, a ważę koło 90 kg, co może was upewnić w solidności tej konstrukcji.

Link do tego gadżetu postanowiłem umieścić na osobistym Dropboxie, dzięki czemu każdy może to ściągnąć i spokojnie odpalić w Sketchup, który powtarzam jest darmowy.


Wierzę, że pokochacie moją kreatywność, a jeżeli ten model wam się spodoba, to wiedzcie, że w planach mam obecnie "stolik" pod telewizor z miejscem na około 2-3 konsole czy sprzęt audio video, plus dodatkowa dolna szuflada bądź drzwiczki, aby trzymać tam ulubione filmy, płyty lub gry.

Życzę wam miłego, ostrego, baletowego weekendu! Niepotrzebne skreślić :) Do zobaczenia w niedzielę! Hej!




środa, 24 września 2014

Witam!

Dzisiaj chcę opowiedzieć o marzeniach, bo przecież każdy marzy. Nawet gracze i kolekcjonerzy :)

Każdy pragnie czegoś innego. Ładnego samochodu, dużego domu, zdrowej rodziny, a jeszcze inni pokoju na świecie. Życzę z całego serca każdemu spełnienia marzeń.

A czego ja życzę sobie z trochę innego punktu widzenia? Punktu widzenia kolekcjonera. Hmm... Nie wiele

Osoby, które czytają mojego bloga wiedzą o czym marzę. Głównie chciałbym, aby starsze gry nie były tak drogie dlatego, że są stare. Marzę o pełnej kolekcji gier na PS2 w formacie PAL. Marzę też o czasie, którego mam co raz mniej na granie, a gier przybywa i to mnie boli :( Bardzo... Jak drzazga w wiadomo czym i wiadomo jak, gdzie i kto :)

Jednak ja to małe piwo. Czego marzy sobie cała społeczność graczy? Nie twierdzę, że jestem głosem wszechświata i opowiadam się za każdym, ale czuję, że wyłapałem ogół marzeń naszej społeczności. Odnoszę się też do graczy MMO, którym sam jestem jako, że pracuję w roli recenzenta na portalu o tych grach. Gry single player i multi mają obecnie więcej ze sobą wspólnego niż kiedyś.

Po pierwszy marzymy o samych dobrych grach. Żadnych średniaków, zbugowanych niedociągnięć, które twórcy nazywają hitem i super produkcją za grube miliony. Takich gier jest na pęczki, a my skuszeni znanym logiem, wydajemy kasę i tylko na tym tracimy. Czasem wolę dostać grę, która jest po prostu krótsza, może mniej rozbudowana, ale solidna. Bez dziwnych niespełnionych obiecanek za które nikt potem nie przeprasza, a idiotycznie się tłumaczy, że zabrakło czasu.

Wiem, że może przesadzam, ale nie lubię kiedy gry obiecują być pogromcami WoW'a, a potem są tylko pogromcami kupy w klozecie, bo twórcy, aż tak byli pewni swoich pomysłów, że ich nie zaimplementowali. Okazały się zwyczajnie nie realne... Od lat nie ma mocnych na MMO Blizzard'a, za którym nawiasem mówiąc nie przepadam, ale takie są fakty.

Nie starajcie się nikogo detronizować! Kolejny WoW nie jest potrzebny, a coś nowego i świeżego!

End game lub fabuła! Kolejny wielki problem. Słynny Mass Effect 3, którego zakończenia bez DLC zdradzać nie będę, okazało się po prostu denne... Studio znane z tak wyśmienitych gier fabularnych pokazało, że można zepsuć wszystko czego oczekiwali fani. Jak wiadomo MMO się nie kończą, więc po osiągnięciu maksymalnego poziomu wchodzimy w tak zwany end game - Potyczki PVP lub też raidy, instancje, dungeony. Sama możliwości, a często tego brakuje... Zakładane 100 godzin na wbicie maksymalnego poziomu okazuje się być tylko mrzonką, którą gracze bardzo szybko obalają. Robiąc to 4-5 razy szybciej, niż twórcy zakładali. A co potem? Nic, zero, ponieważ producenci myśleli, że szybciutko potajemnie wprowadzą spory patch do gry i nikt się nie dowie.

Świat gier byłby idealny, gdyby wszystkie nasze oczekiwania były do spełnienia. Chciałbym też realnych i normalnych cen gier. Pudełko za 200 zł to dla mnie zdecydowanie zbyt wygórowana cena... Mógłbym dorzucić jeszcze ze dwadzieścia różnych przykładów, typu absurdalne wymagania, kretyńska polityka firmy co do DRM, daty wydania i platformy. Masa, masa problemów.


Chciałbym jednak zachęcić was do podzielenia się waszymi marzeniami co do świata gier. Zostawcie swoje pomysły w komentarzach pod postem lub na Facebook'u :) Zachęcam do naprawdę ciekawej rozmowy!


P.S. Śmiertelny błąd twórców to nie słuchanie graczy kupujących ich tytuły!

poniedziałek, 22 września 2014

Witam was, moi drodzy czytelnicy!

Dzisiaj nadszedł dzień kiedy osiągnąłem pierwszy tysiąc wyświetleń! I to wszystko dzięki wam!

Nie, nie wrzucałem ciągle F5, żeby być fajnym. Zablokowałem liczenie wyświetleń z mojej przeglądarki i IP. To są fakty. 

Tysiąc unikalnych wejść, parę plusów na Google, komentarze. Liczę, że blog nadal będzie się rozwijał, a wy staniecie się bardziej aktywni, otwarci oraz zaproponujecie coś, co chcielibyście zobaczyć na moim blogu :) 



niedziela, 21 września 2014

Witam!

Dzisiaj na giełdzie odbywały się Dożynki! Chlanie, śpiewanie i jedzenie :) Kiszki, boczki, ogórki i kapusty. Dosłownie jak na wiejskim targu! Wśród tego jak zawsze grzmoty i bibeloty, czyli książki, gry, filmy, mydła i powidła. 

Co ciekawego dzisiaj wyłapałem? 

Colin McRae Rally 2.0 na PSX jak zawsze od mojego stałego dostawcy takich gier za całe 10zł :) Grałem dopiero w 04 na PC i w żadną z poprzednich części... Świetna seria gier, której fani często wyrywali sobie włosy z racji realizmu jaki prezentowała w dawnych latach świetności. Niestety kryje się za nią tragiczna śmierć jednego z największych zawodowych kierowców świata. Składam kondolencje i proszę o minutę ciszy oraz wspomnienie Pana Colin'a :(





Dziękuję!

Staram się nie kupować nic na PC, ponieważ nie gram w gry single player na komputerze za bardzo. Po prostu nie wciągają mnie tak jak kiedyś, a jak robią to teraz konsole :( Jednak trafiłem na ciekawą rzecz. Premierowe wydanie Sacred 2:Fallen Angel, którego pierwsza część zrobiła na mnie kiedyś ogromne wrażenie, choć grałem wtedy tylko w demko. Zapytałem o cenę? 25zł... Trochę się posmutniałem, ponieważ to dużo za dużo ile przeważnie wydaję na gry. Potargowałem i widzę, że kobiecie zależało po prostu na sprzedaży i jakimś zarobku. Finalnie dyszka! Stan idealny i kompletny. Pograłem chwilkę i na pewno wrócę do tego wieczorkiem. Sprawdziłem później Allegro, aby zobaczyć czy to była okazja. Okazało się, że zapłaciłem nie wiele mniej, niż wiele osób oferuje na Allegro, czyli od 10-15 zł. 



Chciałbym coś ogłosić. Ostatnio wiele mówię o skupianiu się na zbieraniu gier na PS2, a z racji, że powoli robi się ciężko o nie na giełdzie, mam zamiar kupować czasem coś na Allegro. Nie zrozumcie mnie źle. Nadal będę co niedziela mordował portfel na giełdzie, ale kupowane gry PC planuję odsprzedawać. W następną niedzielę udaję się bardzo wcześnie na giełdę w celu rozstawienia stoiska i pozbyciu się chociaż części gier PC, które kupiłem przez lata oraz te ostatnio nabyte na giełdzie. Jeżeli wielu z was to zaboli to proszę o komentarz na blogu lub FB. Jednak wiem, że mój sposób postępowania jest słuszny, ponieważ moim celem jest pełna kolekcja PS2 w formacie PAL, a nie gier na PC...

Udostępniajcie i lajkujcie :) Pozdrawiam, hej!

piątek, 19 września 2014

Witam!

Pisząc ostatnio wywiad dla serwisu mmorpg.org.pl, jeden z moich rozmówców podał świetny argument na podparcie jego zdania. Chodziło o grę Wickland, której wiele osób zarzuca, że to kopia Quake'a i z domieszką Unreal Tournament. Uznał, że każdy FPS ma taką samą mechanikę, czyli broń w dłoń i plujemy pociskami. Zgadzam się z tym, ale powiedział, że to ma jeszcze głębszy sens. Nasz świat działa na zasadzie postępu, czyli obecną już rzecz udoskonalamy, poprawiamy osiągi, zwiększamy funkcjonalność i bezpieczeństwo jej użytkowania. Ogromny skok technologiczny lub rozwojowy jest źle postrzegany. Często jako szaleństwo. Ilu geniuszy zostało okrzykniętych szarlatanami i wyznawcami Rokity? Jaka część z nich przeżyła? Nikła, ale dali radę. Porwali się na coś większego niż inni i zapłacili największą karę.

Czemu o tym mówię? Ponieważ chciałbym napisać o temacie, który ciągnie się już od wielu, wielu lat i ciągle mnie irytuje. Kopiowanie mechaniki w grach. Nadal nie jasne? Już tłumaczę.



Devil May Cry to seria gier, która miała swoje początki na PS2. Ona wprowadziła (a może nie) kamerę, która śledzi nas pod odpowiednim kątem lub też pożyczyła tą mechanikę od Resident'a. Na pewno tak było, gdyż DMC początkowo miał być kolejną częścią Resident Evil. Zaskoczeni? Polecam obejrzeć ten o to filmik:




Już? To wracamy! Wszelkie akrobacje, combosy, upgrade broni oraz starcia z ogromnymi bossami, a następnie przywłaszczenie jego "narzędzia pracy", to wszystko było już w DMC, a nawet w pierwszym Onimusha. Zapytacie "No było i co?" No to, że kiedy tylko czytam fora czy komentarze pod newsami jakiejś gry z podobną mechaniką to czytam jak to skopiowali wszystko od God of War albo, że DMC to też podróbka GoW i nikt nie potrafi wymyślić nic innowacyjnego. Niby nic, bo zapewne piszą to ludzie, którzy nie mają o prawdzie zielonego pojęcia. Jednak jak można być tak ignorancyjnym i wypisywać takie bzdury... DMC wyszedł wcześniej, o wiele wcześniej niż pierwszy Kratos i to on przetarł szlaki dla innych gier typu Dante's Inferno czy Bayonetta. Chcę wyedukować wiele z tych osób, że gry wychodzą długo przed GoW, więc jeżeli gra później posiada taką mechanikę to nie jest kopia GoW. Nie jest i basta...

Skoro zaczęło się od FPSów to i do nich jeszcze wrócimy na chwilę. Każdy na pewno kojarzy Counter-Strike'a i słynną "piątkę", którą wszyscy się podniecają. Super, fajne i różowo. Tęczowe pawie. Jednak kiedy tylko padnie nazwa podobnej gry typu Sudden Attack, Crossfire to zaraz piana na usta się toczy i bójka gotowa. "Przecież to gówno! Kopia Counter Strike'a!" I znowu to samo. Podobna mechanika to nie kopia. Kopią byłoby po prostu użycie tych samych plików gry, modeli, mapek, dodanie innej nazwy plus jakieś kosmetyczne zmiany. To jest kopia. Toczka w toczkę to samo z delikatnym odchyleniem od oryginału.

Oni moim zdaniem po prostu użyli tej samej mechaniki na której opiera się Counter Strike i zaaplikowali do niej inne modele, mapy, nazwy i funkcje. Podnieśli też tą grę do wyższego poziomu biznesowego, ponieważ opierając ją na modelu Free to Play po prostu dodali gadżety czy boostery, aby gracze czuli się wyróżnieni przez swoją super złotą broń itd. 
  
"Ale Valve tak nie robi! Oni są uczciwi i biorą tylko kasę za grę!"

Jasne, jasne, a klucze do skrzynek to są za darmo czy za lata spędzone w grze? Darmowe paczki dla weteranów CS:GO. Oj sorry... Nie da się być weteranem tej gry po dwóch latach... Smutne, ale prawdziwe. Przykro mi:(

Pomyślcie nad tym, a z wami już się żegnam, ponieważ lecę szlochać w samotności. Do zobaczenia w niedzielę. Dożynki, więc liczę na ostre skarby :) Hej!

środa, 17 września 2014

Witam!

Dzisiaj postanowiłem poruszyć temat konsekwencji w kolekcjonowaniu. Zauważyłem, że tak mocno sam się wciągnąłem w niskie ceny gier na giełdzie, że przestałem skupiać się na swoim głównym celu, czyli kolekcji PSX/PS2. Ciężko jest oprzeć się okazjom jaką ostatnio mieliśmy. Mianowicie gry po 1,5 zł. Mogłem wybrać każdą i żadną. Co raz ciężej jest zdobyć tanie gry PS2, ponieważ głównym miejscem ich upłynniania dla wielu ludzi jest po prostu Allegro. Problem jest taki, że ceny są często zawyżane lub sama przesyłka. A jeszcze ta cholerna przesyłka, która czasem potraja koszt gry. Najwidoczniej nastały już takie czasy...

Ale do konsekwencji wracając. Czym ona jest w kolekcjonowaniu?

To umiejętność wybrania sobie celu w tym co robimy. Zbieramy tylko tą/tę konsolę czy tylko PC. Nie kupujemy FPS'ów, chyba, że potem opchniemy je na Allegro, bo ich nie lubimy. Okazje na sprzedaż nie są niczym złym moim zdaniem. Nie neguję ludzi, którzy kupują grę za 2 zł, a potem wystawiają ją po średniej cenie Allegro. Dopóki jest to średnia cena, a nie kosmiczne 10-20x tyle.

Ja nie przepadam na FPS'ami na konsole. Po prostu przechodząc z platformy jaką jest PC, gdzie narodziły się strzelanki z użyciem myszki, nie jestem w stanie się przestawić. Jest to dla mnie męczące i toporne... Lubię za to jRPG, których nie ma na PC za dużo, a jak są to tylko w Japonii...
Dlatego ich nie kupuję (FPS'ów na konsole) i konsekwentnie skupiam się na tym co znam, widziałem, ogrywałem, aby nie zepsuć sobie chęci grania.

Nigdy nie grałem w serię Ape Escape do momentu, aż kupiłem ją teraz na giełdzie i może to wina trójki, a może całej serii i po prostu mi nie podchodzi... Nie sparzyłem się przez to, ponieważ jestem świadom co to była za gra, na czym polega mechanika rozgrywki i mogłem się spodziewać tylko hitu lub crap'u. Doszedłem w niej obecnie do pierwszego boss'a i przyznam, że dopiero walka z nim wydała mi się klimatyczna i przyjemna :)

Jaki cel ja sobie obieram przy konsekwentnym zbieraniu?

Jak wcześniej wspomniałem, wybieram to co znam i lubię oraz coś w co zawsze chciałem zagrać, ale była to dopiero premiera albo gra jest mega droga na Allegro. Trzymam ten sposób na moją kolekcję w głowie i wchodząc na giełdę czy Allegro, wiem czego chcę. Zawsze konsekwentnie robię rundę po obiekcie, aby sprawdzić czy jest coś z mojego celu. Jeżeli się trafi to super, jeżeli nie to lipa. Jednak cel jest zachowany, a wy też możecie sobie określić taki cel!

Lubicie serię GTA? To czemu nie szukać tylko gier GTA. Zebrać wszystkie części, przejść, a potem zainteresować się jego kopiami/klonami? Pisząc klony mam na myśli gry o podobnej mechanice, ponieważ tak wielu lubi to nazywać, ale o tym napiszę kiedy indziej. Do tematu podobnej mechaniki wrócimy może w piątek :)

Ktoś jest fanem bijatyk? Uwielbia prać pyski wirtualnym przeciwnikom? Śmiało kupuj bijatyki, a nadal będziesz konsekwentnym kolekcjonerem. Ja sam lubię pograć w bijatyki, aczkolwiek to delikatnie martwy temat w Polsce, bo albo jesteś Tekken'owcem albo jesteś nikim. Żadne Skullgirls, Marvel czy King of Fighter's.

W życiu trzeba być konsekwentnym. Po małej łyżeczce do celu, żeby nie zadławić się chochlą, kiedy będziemy pazerni. Sam kupuję gry sprawdzone, których jakość znam, żeby nie zadławić się chochlą pazerności oraz nie przejechać się na mydle niewiedzy i ignorancji.

Życzę wam miłego tygodnia i widzimy się w piątek wieczorkiem :) Bądźcie konsekwentni!
 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff